Minął kolejny tydzień w nowej pracy. Praktycznie pierwszy cały
"normalny" tydzień w nowej pracy. I jestem dziś znacznie bardziej
optymistycznie nastawiony, niż byłem tydzień temu.
Przede
wszystkim lepiej się czuję fizycznie. Okazuje się, że wystarczą dwa
tygodnie treningu, by była odczuwalna różnica w naszych możliwościach
dotyczących wykonywania ciężkiej fizycznej pracy. A jeżeli widać różnicę
po tak krótkim czasie, z pewnością za parę miesięcy będzie jeszcze
lepiej.
Drugą optymistyczną wiadomością jest to, że rozmawiając z
moimi nowymi kolegami w firmie zobaczyłem, że wielu z nich pracuje tam
po kilkanaście lat. Oni nie traktują tej pracy jako czegoś tymczasowego,
do czasu, aż znajdą coś lepszego. Wręcz odwrotnie. Uważają, że to jest
najlepsza praca, jaką kiedykolwiek mieli w życiu. A są to kierowcy z
wieloletnim doświadczeniem, mogący wybierać gdzie i dla kogo chcieliby
pracować.
Jest też sporo nowych kierowców w tej formie i mam
wrażenie, że wielu nowych bardzo szybko odchodzi, ale ci, którzy
przetrwają, zostają na lata.
Jakie są zalety tej pracy, w
porównaniu do pracy polegającej na wożeniu "normalnych" ładunków? Jest
ich sporo, ale najłatwiej je ukazać pokazując wady tej ostatniej pracy.
"Normalny" kierowca w takiej firmie jak US Xpress teoretycznie może
przejechać do trzech tysięcy mil tygodniowo i otrzymując, powiedzmy, 35
centów na milę, brutto zarobi tysiąc dolarów tygodniowo. Tyle teoria,
ale...
W teorii nie ma różnicy między teorią a praktyką, ale w
praktyce jest. A praktyka jest taka, że nie każdy ładunek się wiezie
cały dzień. Nie każdy się wiezie na odległość 1000 km. Nie zawsze też
zaraz czeka kolejny. Nie zawsze jest możliwość natychmiastowego
rozładunku. Czyli w praktyce kierowca nie jest w stanie przejechać
średnio więcej, niż 2000-2500 mil tygodniowo. I to tylko wtedy, gdy cały
czas jest w drodze. Gdy chce przyjechać na parę dni do domu,
przejedzie jeszcze mniej mil. Zarabia więc w skali roku 35-40 tysięcy
dolarów, a w domu jest gościem. Zalety? Są i zalety. Nie musi
rozładowywać ręcznie ładunku, a w wielu miejscach po prostu odpina
naczepę i zabiera pustą. Jak ją tylko znajdzie.
Kierowca
"dedykowany", pracujący tak jak ja, ma zawsze czekający na siebie
kolejny ładunek. A ponieważ połowa jego pensji jest za rozładunki, nie
jest aż tak istotne ile przejedzie mil. Nie ma żadnego problemu, by
tygodniowo rozładować trzy naczepy i przy okazji przejechać 1500 mil.
Czasami są to cztery naczepy, a mil może być nawet 2000. Zatem taki
kierowca zarabia tygodniowo co najmniej 1000 dolarów, a może zarobić i
1500. Jeden z tych, którzy pracują tam ponad dziesięc lat zdradził mi,
że w ubiegłym roku zarobił brutto 68 tysięcy dolarów. I do tego każdy
weekend w roku spędził we własnym domu.
Jest oczywiste, że nowy
kierowca zawsze zarobi mniej. Ma niższą stawkę za milę, nie ma takiego
doświadczenia, więc wolniej rozładowuje i nie ma od początku dobrych
układów z dyspozytorem. Z pewnością są lepsze i gorsze ładunki i ci,
którzy pracują tam od lat zawsze otrzymają te lepsze - tak to już w
życiu jest. Ale i ci nowi szybko stają się "starymi" kierowcami, jeżeli
wytrzymają kilka miesięcy, a jak ktoś ma takie wąsy, akcent i nazwisko
jak ja, to dyspozytor od razu go zauważy i człowiek przestaje być
częścią bezosobowego tłumu.
Minął trzeci tydzień pracy. Ja jestem
trzeci weekend z rodziną. Trzeci raz zaczynam w poniedziałek od
rozładunku o rzut beretem od domu. Nie martwię się, że paliwo drożeje,
że spedycja spóźnia się z zapłatą za przewóz towarów, że potrzebuję nowe
opony i że mam wyciek oleju z silnika. I choć wiem, że niektórym to
bardzo trudno zrozumieć, że "kierowca z takim doświadczeniem tyra
rozładowując paczki jak młodzik" - to z mojego punktu widzenia wygląda
to inaczej. Praca pięć dni, dwa dni w domu, trochę fizycznej aktywności,
która i tak jest mi bardzo potrzebna, a na dodatek za tę fizyczną pracę
naprawdę uczciwe wynagrodzenie.
Nie wiem oczywiście co mnie
czeka w przyszłości, ale przyznam, że zaczynając tę pracę myślałem, że
będzie to coś "na próbę", może na parę miesięcy, do czasu, aż znajdę coś
lepszego. teraz coraz bardziej wydaje się jasne, że to może być praca
na stałe i że niczego innego nie będę szukał. No chyba, że... Chyba, że
mi się za chwilę coś odwidzi. ;-) Ale to tylko czas pokaże. :-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz